Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.2.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Orfeuszu! lirę swoją
Do słodkiego nastrój brzmienia;
Niech jej dźwięki rozkosz zdwoją,
Co nam piersi rozpłomienia;
Niech się w serca nasze leje,
Niech zapala ogniem krew,
Niechaj z nami wraz szaleje —
Słodki śpiew!

Świeżej wiosny śpiewaj wdzięki,
Niezmąconą życia radość,
I ciał naszych powab miękki,
I namiętnych pragnień bladość:
Nowych światów pieśń weselną,
Pieśń zmysłowych ponęt stwórz!
Daj ją nagą i bezczelną
W wieńcu róż!


Orfeusz.


Powróciłem z podziemnej otchłani,
Z posępnego umarłych królestwa —
I wciąż widzę jak cierpią skazani,
Widzę wieczność męki i nicestwa...
I straciłem u piekielnych progów
Pamięć szczęścia i słonecznych bogów.