Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/887

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co on tam gada?... — pytali siebie mieszczanie.
— Mówię — odpowiedział Entraguet, że mój koń dziesięć mil zrobił a jednak przez was przeskoczy jeszcze, jeśli się nie usuniecie. No, dalej, albo...
Ponieważ mieszczanie z Angers nie rozumieli akcentu paryzkiego, Entraguet dobył szpady i oddalał końce włóczni, które się skierowały ku niemu.
W kilka minut, ze dwadzieścia halabard mogły służyć za trzonki do mioteł.
Mieszczanie obskoczyli go, ale Entraguet śmiejąc się, w prawo i w lewo doskonale się opędzał.
— A! śliczne wojsko — mówił — książę miał słuszność, że dla niego Paryż opuścił i ja miałem słuszność, żem się z nim złączył.
Jednocześnie, kiedy uparci cisnęli się do niego, klingą hiszpańską kaleczył im kapelusze, dziurawił odzież i płazem walił po grzbietach.
Uparci mieszczanie powracali na nowo i jak o wojsku Kadmusa powiedzieć było można, że z pod ziemi zdawali się wychodzić.
Entraguet uczuł, że się już męczy.
— Dalej!... — rzekł, widząc że szereg ści-