Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

xerois spotkali wielką kompanię; kompania ta zajęła całą ulicę i zatamowała przejścia.
Joanna strwożyła się — Bussy po pochodniach i kuszach, poznał księcia Andegaweńskiego, którego oprócz tego, można było poznać po srokatym koniu I płaszczu białym, aksamitnym.
— A!... — rzekł Bussy zwracając się ku Joannie — mój paziu, kłopotałeś się jak wejść do Luwru, bądź teraz spokojny, wejdziesz tryumfalnie.
— Jaśnie oświecony książę!... — zawołał z całych piersi Bussy na księcia Andegaweńskiego.
Głos przebiegł przestrzeń i mimo tętnienia koni i gwaru ludzi, doszedł do księcia.
Książę odwrócił się.
— A! to ty Bussy — zawołał uradowany, sądziłem, żeś śmiertelnie ranny i leżysz pod „Rogiem jelenia” przy ulicy Grenelle.
— Na honor, książę — mówił Bussy nie zważając na grzeczne powitanie, jeżeli nie zginąłem to tylko sobie zawdzięczani. Wprawdzie Wasza książęca mość wystawiasz mię na niebezpieczna zasadzki i pozostawiasz w najprzykrzejszem położeniu. Wczoraj na balu u Saint-Luca, prawdzi-