Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/1314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlatego jeszcze więcej nie powinieneś mu wierzyć. Wracajmy, mój synku.
Henryk idąc za radą Chicota, udał się do Luwru, raz jeszcze spoglądając za siebie na pole walki.
W Luwrze wszystko już było na nogach, kiedy król z Chicotem powrócił.
Ulubieńcy powstawali i kazali się lokajom ubierać.
Król zapytał czem się bawią.
Schomberg robił plie, Quelus wódką oczy przemywał, a Maugiron pił wino hiszpańskie, Epernon zaś na kamieniu szpadę ostrzył.
Widzieć go było można, jak na brusie obtaczał broń.
— I mówisz, że ten człowiek nie jest Bayardem? — rzekł Henryk, spoglądając na niego miłosiernie.
— Ja tylko mówię, że szlifierz — odparł Chicot.
Epernon zobaczył Henryka i zawołał:
— Król!
Henryk mimo postanowienia jakie uczynił, nie mógł się powstrzymać i wszedł.
Mówiliśmy, że to był król, pełen powagi i wielką nad sobą mający siłę.