Przejdź do zawartości

Strona:PL A Dumas Nieprawy syn de Mauleon.djvu/747

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czyżby Aissa była zazdrosną?
Uśmiéch Maura był odpowiedzią; poczém dodał:
— U nas, synogarlica zazdrości swojéj towarzyszce, a szlachetna pantera rozdziera zębami i pazurami drugą panterę w przytomności tygrysa.
— Ah! Mothrilu, kocham Aissę.
— Ożeń się z nią, Królu.
— A donna Marya?
— Kto kazał zabić swoją żonę, aby nie zniechęcić sobie kochanki, niepowinien wachać się porzucić ją, gdy tym sposobem mógłby owładnąć pięć miljonów poddanych, i pozyskać miłość nieporównaną.
— Masz słuszność, lecz donna Marya umarłaby z udręczenia.
Maur jeszcze się uśmiechnął.
— Więc Króla bardzo kocha?
— Powątpiewasz o tem? czy mnie kocha!
— Tak, Królu.
Don Pedro zbladł.
„Kocha ją jeszcze, pomyślał Mothril, nie obudzajmy w nim zazdrości, gdyż miłość dla Maryi jeszcze by się podwoiła.
— Wątpię o tém, odparł, nie dla tego żeby była niewierną, o tém nie sądzę, lecz widząc się mniéj kochaną upierała by się żyć przy tobie.
— Miałżebym to nazywać miłością, Mothrilu.
— Ja nazywam to uczucie ambicyą.