Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/751

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pani — rzekł po francuzku, bo królowa w interesach służbowych lub rządowych zabroniła używać krajowego narzecza, jakiś pan przybyły z Paryża, przysłany z Luwru do króla Nawarry, i odesłany przez tegoż do pani, pragnie mówić z Waszą królewską mością.
Nagły rumieniec przebiegł po pięknej twarzy Małgorzaty; odwróciła się żywo, doznając bolesnego uczucia, jakiemu ulegają przy każdej okoliczności serca oddawna dręczone.
Chicot stał niewzruszony o dwadzieścia kroków od niej.
Bystre jej oczy odgadły odrazu znajomą postać rysującą się na tle pomarańczowego nieba; zamiast więc rozkazać przychodniowi aby się zbliżył, sama ku niemu podeszła.
Żegnając swe otoczenie, skinęła na jednego z najbogaciej ubranych i najprzystojniejszych panów.
Pożegnanie dla wszystkich właściwie do jednego tylko się odnosiło.
Lecz gdy uprzywilejowany kawaler zdawał się być niespokojnym mimo tak życzliwego ukłonu, a oko kobiety dostrzega wszystko, przeto Małgorzata rzekła do pana de Turenne.
— Chciej pan oświadczyć tym damom, że natychmiast wrócę.