Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/699

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ga w tego rodzaju sprawach, wrócił znowu do okna i stał nieruchomy, patrząc z wysiłkiem co się dzieje w ciemnościach.
— Czy niedostrzegasz przechodzących?... — zapytała księżna, dla ostrożności gasząc światło.
— Nie, ale słyszę tentent koni.
— No, no, to oni, Maynevillu. Wszystko dobrze idzie.
I księżna spojrzała, czy ma u paska sławne złote nożyczki, które tak ważną rolę grać miały w historyi.