Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/543

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlaczegóż to Waszą książęcą mość niepokoi?... — spytali zdziwieni deputowani.
— Bo, przyznajcież sami, moi panowie, czy ludzie bez żadnej religii, bez żadnego zdania, a tem samem niepodzielający waszęgo interesu, widząc, że w Paryżu niema już ani urzędników, ani siły zbrojnej, ani królestwa, słowem nic coby ich wstrzymywać mogło, niezechcą rabować waszych sklepów, podczas gdy wy wojować będziecie, i waszych domów, podczas gdy wy Luwr zajmiecie; oni to wraz ze szwajcarami albo przeciw wam wystąpią, albo też z wami przeciw szwajcarom, dosyć, że zawsze siła będzie na ich stronie.
— Do dyabla!... — patrząc po sobie zawołali deputowani.
— Sądzę, że nad tak ważną rzeczą pomyślić warto, moi panowie?... — powiedział książę. Co do mnie, mocno się nad tem zastanawiałem i szukałem sposobu zapobieżenia tej niedogodności, bo wasz interes powinien mieć pierwszeństwo przed naszym; taka jest dewiza moja i mojego brata.
Pomiędzy deputowanymi rozległ się szmer zadowolenia.
— Teraz moi panowie, pozwólcie aby człowiek, który konno dniem i nocą odbył dwadzieścia cztery mil drogi, mógł przespać się kilka godzin: te-