Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To pan oficer znalazł już dla nich mieszkanie?
— Tak się zdaje.
I posłaniec wyszedł nie odpowiadając na żadne pytanie „różanego krzaka i miecza“.
Nakoniec po nad kuchniami „Walecznego rycerza“ zajaśniał dzień tyle pożądany.
Pół do pierwszej wybiło na wieży Augustyanów, gdy dwóch jeźdźców zatrzymało się przy drzwiach oberży.
Zsiedli z koni i weszli.
Przybyli przez bramę Bussy, a więc pierwsi stanęli na miejscu, bo mieli konie, a oberża pod „Mieczem“ leżała tylko o sto kroków od wspomnionej bramy.
Jeden z nich, który zdawał się być przewódcą, już to z powodu dobrej miny, już dla zbytku jakim się otoczył, miał przy sobie dwóch konnych służących.
Każdy okazywał swą pieczątkę z wyobrażeniem Kleopatry, a oboje małżonkowie przyjęli ich jak najuprzejmiej, mianowicie zaś młodzieńca, który miał służących.
Jednak, prócz niego wszyscy inni wchodzili do oberży bojaźliwie i dosyć niespokojnie; widać było, że zajmuje ich jakaś ważna okoliczność,