Strona:PL A Dumas Czterdziestu pięciu.djvu/1061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ani do jego towarzyszki, tylko dać im się poznać obojgu.
— Tak, tak — mówił do siebie — jeżeli mają cokolwiek serca, obecność moja chociaż przypadkowa, będzie dla nich ciężkim wyrzutem.
Zaledwie pięćset kroków ujechał, gdy Remy go spostrzegł i zmięszał się.
Kobieta spostrzegła to i odwróciła się.
— A!... — rzekła — czy to nie ten młodzieniec?
Remy chciał ją uspokoić jeszcze.
— Nie sądzę, pani — odpowiedział — jest to zapewne jakiś młody żołnierz, udający się do Amsterdamu i na teatrze wojny szukający przygód.
— Mniejsza o to, ale ja jestem niespokojną.
— Uspokój się pani, gdyby ten człowiek był hrabią du Bouchage, zbliżyłby się do nas; wszak pani wiesz jak jest uprzejmy.
— Wiem, pełen uszanowania i gdyby nie to, byłabym ci dawno powiedziała: „Oddal go, Remy” i nietroszczyła o więcej.
— A więc, jeżeli pełen uszanowania i jeżeli to on, nie ma się czego obawiać tak samo na drodze z Brukselli do Antwerpii, jak w Paryżu, przy ulicy Bussy.
— Mniejsza o to — odrzekła kobieta —