Strona:PL A Dumas Antonina.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kując stratę swojego dwudziestoletniego przyjaciela nie powiedział pewnego dnia, dumając nad biedą pozostałych ludzi na ziemi: „szczęśliwy ten, kto umarł w kolebce swoich marzen”.
Nakoniec i to jest największym darem danym im od Boga: — suchotnicy umieją kochać.
Jakikolwiek będzie przedmiot ich miłości, ukochają go goręcéj, aniżeli kto inny. Znajdują w kobiecie to, czego w niéj poeci szukają i co Stwórca w niéj złożył. Ich miłość jest mieszaniną rozmyślania i wdzięczności. Może ona wraz z niemi umrzeć, ale się nie zestarzeje. Natura dała im dla kochania niezwykłą energję, która przyśpiesza często samą śmierć. Ogień jest zbyt wielki na ognisko i dla tego niszczy je. Źródło przy którém chcą ugasić pragnienie utopi ich napajające.
Ale aż do chwili, w któréj śmierć ich zetnie szukać zawsze będą dla przyciśnięcia do serca, ręki ukochanéj istoty. Kochać będą nakoniec tak, jak wszystkie kobiety chciałyby być kochane. Ich miłość będzie wiecznem wspomnieniem, albowiem nie będzie miała czasu wyziębić się i niedosięgną oni epoki, w któréj mężczyzna może z obojętnością spoglądać na ukochaną niegdyś przez siebie kobietę. Opuszczą świat myśląc, iż mogliby zawsze tak kochać. Usną w marzeniach duszy. Znikną, jak piękny wiosenny poranek ze śpiewem, z kwiatami, niewidząc opadających liści, ani ulatniających się zapachów pod powiewem zimy.
Tak Edmund kochał Antoninę.
Co za wdzięk był w przepędzonym razem przez