Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/340

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I grubiańsko zaczyna go wycierać po twarzy dziennikiem, który trzyma w ręku...
Wyrywają wreszcie Moessarda z rąk olbrzyma posiniałego z gniewu, ledwie dyszącego... Gdyby go jeszcze dłużej potrzymał, byłby go udusił...
Walka skończona, Nabob poprawia zmiętą bieliznę i papiery dotyczące sprawozdania o wyborze pana Savigne, które o mało, że nie wysunęły się do rynsztoku.
Kiedy policjant zbliżył się do niego celem zażądania nazwiska, Nabob wyrzekł z nie kłamaną dumą:
— „Bernard Jansoulet, deputowany z Korsyki.“
Człowiek publiczny.
Wtenczas dopiero przypomniał sobie, kim był.
W inny sposób, niktby nie wiedział o jego godności, a przynajmniej nie domyśliłby się, że ten olbrzym z taką łatwością wywracający powóz i walczący z Moessardem, jak zwykły parobek, mógł być deputowanym.