Przejdź do zawartości

Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do pokoju, gdzie też zebrane damy zajęły się jego trzeźwieniem.
Sprawa cała wkrótce jednak została załatwioną polubownie, dzięki wdaniu się pana Barreau, człowieka nadzwyczaj poważnego i powszechnie szanowanego przez całe zebrane grono.
Był on kucharzem od Naboba, a niegdyś szef kawiarni angielskiej, przyjaciel serdeczny dyrektora „Teatru Nowości“. Pan Barreau, człowiek o postawie wspaniałej, jest w moim guście.
Gdybyście go państwo zobaczyli w czarnym fraku, w wspaniałym białym krawacie, w kamizelce nieposzlakowanej białości, moglibyście go wziąść za jakiego dygnitarza z czasów cesarstwa. Bo też kucharz w takim domu, jak dom Naboba, gdzie codziennie podają obiad na trzydzieści osób, a osobno dla pani z równą liczbą stołowników, nie może być zwykłym kucharzem. Pobiera on płacę wyrównywającą płacy co najmniej pułkownika, a przytem otrzymuje wikt, mieszkanie i obfite prezenta!
Każdy też mówił z nim z należnym szacunkiem, jako z człowiekiem mającym znaczenie.
— Panie Barreau — mówili do niego jedni; — mój drogi panie Barreau — odzywali się jednocześnie inni; literalnie rozrywano go.
Nikt zapewne nie wątpi, że stosunki między wszystkimi służącymi w domach pańskich są jednakowe i równe. Bynajmniej! Właśnie tylko między nami przechowała się do dziś dnia ścisła gradacja stopni. To samo widziałem też i na wieczorku u pana Noel, gdzie stangreci nie rozmawiali wcale z parobkami, ani też kamerdynerzy ze zwykłymi lokajami i strzelcami: niemniej też kredensarz i odźwierny należeli do przeciwnych obozów. Skoro pan Barreau wyrzekł jaki dowcip, towarzystwo śmiało się do rozpuku, bo