Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnąc czapkę w ręku, zbliżył się do Marty i rzekł nie bez wahania:
— Pan zakazał mi wpuszczać panią.
— Jesteś pijany, czy też zwaryjowałeś? — spytała Marta.
Odźwierny za całą odpowiedź powtórzył słowa Varades’a.
— Wie o wszystkiem — rzekła Marta po angielsku, zwracając się do kochanka; a nie bacząc wcale na słowa odźwiernego, który nie śmiał tamować jej drogi, weszła do pałacu. Rajmund straciwszy głowę poszedł za nią.
Nie zamieniwszy słówka weszli do pokoju Marty. Widok, jaki ich tam uderzył dał lepiej poznać całą prawdę. Powywracane krzesełka, stłuczone zwierciadło, powyciągane szuflady i rozrzucone po podłodze przedmioty, malowały aż nadto dobrze gniew, jakim się Varades unosił. Marta pobiegła do schowania, gdzie kryła przedmioty, które chciała uchronić przed wzrokiem męża.
— Znalazł listy! — zawołała.
— Jesteśmy zgubieni! — wyszeptał Rajmund.
Marta nie słuchała go. Szukając czegoś zapalczywie pomiędzy szczątkami swych bogactw, rzekła: Na szczęście nie zabrał moich brylantów.
Pozbierawszy wreszcie skwapliwie kilka pudełek z kosztownościami, zrobiła pakiecik, a do-