Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ja ta fatalna wiadomość. Noc nie przyniosła ukojenia! Sen niech ciał skleić powiek, a ranek zastał ją przygnębioną, niezdecydowaną, niezdolną nic przedsięwziąść, chociaż czuła, że coś postanowić należy. Wyszła raniutko, nie widząc męża, nieuścisnąwszy syna. Szła ulicą bez celu, popychana przez przechodniów, których uwagę zwracała pięknością i wdziękiem. Nie wiedząc o tem, zatrzymała się przed kościołem. Uklęknąwszy na boku, po raz pierwszy od zamążpójścia próbowała się modlić, lecz na nieszczęście — straciła wiarę! Chrystus ze skrwawionemi członkami rozpięty na krzyżu nad wielkim ołtarzem, święte obrazy, ołtarze i konfesyjonały nie miały już dla niej żadnego znaczenia! Po wyjściu z kościoła ogarnął ją jeszcze większy smutek. U schodów stał dorożkarz, który ujrzawszy wychodzącą, zsiadł z karety i otworzył drzwiczki! Milcząca, zamyślona, prawie bez czucia wsiadła do dorożki.
— Dokąd każe pani jechać?
Na to pytanie zbudziła się jakby ze snu. Pod wpływem myśli, jaka jej nagle przyszła do głowy dała adres Rajmunda. Powóz dążąc do Neuilly potoczył się szybko przez ulicę Bonapartego i pola elizejskie.
Przez drogę odzyskała nieco spokoju; myśli przybrały inny kierunek, gdyż zbliżając się do kochanka w swój wpływ nad nim nie wątpiła.