Strona:PL A Daudet Na zgubnej drodze.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siłek, zastawał ich niekiedy zdała od zamku. wtedy, ocknąwszy się z zapomnienia, powracali spiesznie, każde inną drogą. Marta zamykała się w pokoju starając się ukryć ślady spiesznego powrotu; lecz Rajmund, który musiał się spotkać z żoną, stawał przed nią z rozognionem obliczem. Wówczas, łając go łagodnie i czule, ocierała mu batystową chusteczką pot z czoła, okrywając pocałunkami to samo miejsce, na którem kilka chwil temu spoczywały usta Marty. Schodzili pod rękę do sali jadalnej, gdzie znowu Rajmund spotykał Martę. Witali się i rozmawiali jakby się poraź pierwszy dzisiaj widzieli.
Niekiedy Marta miała szalone wymagania.
Pewnego wieczora, spotkawszy się z Rajmundem gniewała się na niego jakiś czas za to, że podczas obiadu zwracał tylko uwagę i patrzał jedynie na Walentynę; a skoro tłómaczył się, że postępuje tak jedynie dla odwrócenia podejrzenia, odpowiedziała:
— Patrz sobie na nią, i udawaj miłość kiedy mnie między wami nie ma, ale przy mnie nie odgrywaj komedyj.
Inne zdarzenie da wam lepiej poznać namiętność pożerającą Martę. Gdy nie było nikogo w zamku z gości, a zdarzało się to często z powodu braku uprzejmości ze strony gospodarza — wieczory upływały im dosyć jednostajnie. Najczęściej, gdy czas pozwalał, udawano się po obie-