Strona:PL - Święty Józef Oblubieniec Bogarodzicy.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ani jej, ani nikomu nie chwalę. Owóż ta staruszka tak się podobno codzień modliła: „O mój Ty Jezu dobry, toć mi już dopomóż do wygranej, a wówczas będę hojną dla ubogich; wszystkie łzy ocierać, wszystkie rany goić będę“. I stało się z dopuszczenia Bożego, że owa staruszka wielki los wygrała. Była sobie zaraz bogatą panią. I cóż się dzieje? Otóż przychodzi do niej chudziak odarty, a było to zimą, głodny i prosi o wsparcie. I czy wiesz co mu się dostało? Otóż owa staruszka nie miała zębów; kiedy zatem chleb jadła, to jeno ośrodek zjadała, a skórkę, której skruszyć nie mogła, skrzętnie chowała pod poduszkę. I wielka to już ilość tych skórek była, ponieważ nasza babinka była nader skąpa i skórki biedakowi nie życzyła. Gdy więc ów ubogi przed nią stanął, zaprowadziła go do łóżka i, oddając mu te skarby swoje, t. j. stare skórki, rzekła: „Owóż masz, biedaku; raz sobie przynajmniej użyj!“
Taką to była szczodrobliwość tej, która z nędzy przyszła do pieniędzy.