Strona:PL - Święty Józef Oblubieniec Bogarodzicy.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapłacić podatku. Zima była nadzwyczaj ostra, stąd podróż przykrzejsza dla św. dwóch Oblubieńców“.
Raz w nocy stanęli wycieńczeni i znużeni przed chatą wieśniaka. Już dalej iść nie mogli, tak zesłabli oboje. Św. Józef puka przeto do drzwi i prosi o nocleg. Wieśniak atoli nie myśli otworzyć, jeno woła z izby: „Kto tam? A któż to słyszał, aby o tak późnej porze kołatać?“ „Jesteśmy biednymi podróżnymi, odparł św. Józef i prosimy cię pokornie, byś nas tę jedną noc do siebie przyjął“. „Idźcie precz“, odrzekł wieśniak. „My ci bynajmniej nie będziemy ciężarem, zapłacimy chętnie, ile zażądasz, jeno otwórz, bo noc jest zimna i nie podobna nam iść dalej“. „Już wam raz powiedziałem, iż was przyjąć nie mogę, krzyknął w gniewie wieśniak, nie przeszkadzajcież mi, idźcież sobie dalej“. „Cóż poczniemy teraz Marjo, rzekł św. Józef, ludzie nas odpychają, oby nas tylko Pan Bóg wesprzeć zechciał. „Uspokój się, rzekła Marja, Bóg nam dopomoże, a następnie