Ta strona została przepisana.
* * *
Jaka to szkoda, gdy ojciec rodziny
Ziemię poświęci, i węgielny kamień
Swoją ręką położy, i ściany zbuduje,
I dach pokryje, wywiedzie kominy,
I tak się myślą wesołą raduje,
Że tam zamieszka —
Lecz los powie: zamień
Twe wesołe nadzieje w małą garść popiołu —
Dom spłonął — lecz została Fenixu nadzieja!
Tak było w myślach poety.
Był pożar straszny i była zawieja.
Ogień i wicher zagroziły czołu.
Biedny! zwarjował niestety!
I zgubił w myślach nić swojej powieści.
Jakieś odłamy pozostały treści.
Końca z pewnością nikt nie wie.
Lecz w jakimś lasku, na brzozowem drzewie,
Mówią, znaleźli wyryte imiona