Przejdź do zawartości

Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale nić dalszą weźmijmy do ręki!
Chory poeta wciąż Anieli wdzięki
Stroił w cudowne malowne obrazy;
A lekarz lód mu ciągle kładł do głowy!
Rozprzęgłych myśli zostały wyrazy;
I to jest wątek porwanej osnowy:
Oddam wiernie, co tylko z powieści zostało;
Resztę muszę nadtoczyć — oby się udało!

„Na ziemi dziwnie, ach dziwnie panowie!
Dziejami serca rządzą losy sprzeczne.
To, co dla jednych jest serca konieczne,
Serca związane wyrokami Nieba,
Oddane sobie w świętej uczuć wierze,
Przyjdą, rozerwą przekupnie szalbierze.
Długoż tak?....
Ale powieść kończyć trzeba!
„Wieczorem mówi matka do Anieli:
Trzeba by jutro poszła do spowiedzi.
Niechaj Duch Święty ją łaską nawiedzi!
Niechaj swe serce z kapłanem podzieli.
..............
I przyszło jutro, i spowiedzi pora.
Duch się dziewicy z pokorą położył
Przed namiestnikiem, co ją z Bogiem łączył.
Ksiądz dał nauki i spowiedź zakończył!