Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szkanie, wyrzucając z szuflad papiery. Rękopisy, listy, korekty, znalazły się u sklepikarzy z sąsiednich ulic, którzy zawijali w nie masło.
Dziś, wszystko co zdołano zebrać i ocalić, znajduje się w muzeum w Chantilly, a zawiaduje niem najkompetentniejszy dziś znawca życia Balzaka, Marcel Bouteron, który i Polskę odwiedził przed kilku laty w nadziei że odnajdzie tu jakieś balzakowskie przyczynki. Dwa przykłady niech dadzą miarę pietyzmu, z jaką balzakiści odnoszą się do życia i puścizny swego bożyszcza.
Pewnego razu, kiedy bawiłem w gabinecie Marcela Bouteron w Paryżu, wydobył on z szuflady pokaźny plik papierów i pokazał mi go. „To są — mówił śmiejąc się — akta Fukiera w Warszawie“. Dowiedziałem się, że sławny warszawski handel win stał się, na przeciąg paru miesięcy, punktem najżywszego zainteresowania balzakistów. Jakiś Fracuz, bawiący w Polsce z okazji plebiscytu śląskiego, opisując Warszawę, wspomniał o Fukierze, gdzie kosztuje się stuletnich tokajów i gdzie w księdze pamiątkowej, wśród mnóstwa historycznych nazwisk, widzi się nazwi-