Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/035

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poemat ogarniający największe zagadnienia życia i śmierci — ma za centralny punkt pięciofrankówkę... której niema.
Tu, w tem Villeparisis, ma młody Balzac czas robić dosyta studja nad prowincją, którą później będzie prześladował aż nazbyt złośliwą karykaturą. Tak blisko Paryża, a cóż za oddalenie, cóż za przepaść! W Paryżu powietrze przesycone myślą; ulica bogata możliwościami, niespodzianką, wdziękiem, kaprysem: nędza nawet ma tam swoją wielkość. Tu, wszystko małe, płaskie, codzienne, jednakie, beznadziejne... Będzie się też mścił na prowincji za te swoje straszne lata.
W domu robi się coraz trudniej, odkąd zabrakło w nim Laury, siostry i przyjaciółki. Ojciec, blisko ośmdziesięcioletni, pobłażliwy ale ironiczny, nie jest powiernikiem myśli dla tego nieuznanego geniusza; a matka — matka jest wprost groźna w swojej starannie wychowanej francuskiej dulszczyźnie. — Balzac ucieka z domu ile może; robi wypady do Paryża, stara się nawiązać jakieś stosunki literackie (ale jak to zrobić w starym i pociesznym garniturze?), szuka jakichś robót. Wreszcie, cudem zdobywa się na to aby wynająć pokój w Paryżu, i zamyka się