Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jąc owo klasztorne niemal życie, ową płodną i twórczą nędzę paryską. Ileż razy opisał ten swój pokoik, w którym marzył o podbiciu Paryża, świata: biurko, parę krzeseł, szafa w ścianie, łóżko żelazne, parę półek na książki, niezawsze ogień na kominku... Tak mieszkali w Straconych złudzeniach Lucjan de Rubempré i wytrwalszy od niego d’Arthez; i tylu innych, którzy dali się strawić nędzy lub ulegli pokusom. „Wszyscy wielcy ludzie chowali się w szkole nieszczęścia“, tak szczebioce w listach do brata siostrzyczka Laurence, będąc zapewne echem osób dorosłych. Bezpośrednie i wzruszające nieraz dokumenty owego życia znajdują się w listach Balzaka z owej epoki do drugiej siostry, do Laury; a prawdziwe życie zazębia się, jak zawsze u Balzaka, z twórczością: imieniem Laury nazwie siostrę Rastignaca (Ojciec Goriot) — też jednego z rasy młodych zdobywców, któremu tkliwe oddanie siostry będzie osłodą twardych realności Paryża.
W istocie, cóż za kontrast! — dostatnie, przynajmniej co do materjalnych warunków, życie w domu Balzaków, a ta izdebka nędzarza, nieznośnie gorąca w lecie, lodowata w zimie, gdzie koszt oliwy do lampy — trzy