Strona:Oscar Wilde - Zbrodnia lorda Artura Savile.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

której przebył wszystkie udręczenia, pierwsza mu je przypomniała.
— Ależ dobrze, możesz sobie wziąć tę bombonierkę, Sybilo. Wiesz, zrobiłem z niej kiedyś prezent lady Clem.
— Dziękuję ci. A cukierek? Patrz! Też chyba mój? Nie wiedziałam, że lady Clementina lubiła słodycze: miałam ją za bardziej eteryczną.
Lord Artur zbladł wielce, nawiedzony okropnym podejrzeniem.
— Cukierek! Jak to pojmujesz? — zapytał nizkim, chrapliwym głosem.
— Ano spójrz! Wygląda jakoś staro i brudno, nie mam też najmniejszej chęci kosztować go... Cóż to Arturze? Co tak zbladłeś?
Lord jednym susem przesadził odległość dzielącą go od narzeczonej i porwał jej z rąk bombonierkę.
Leżała tam kapsułka bursztynowej barwy — o trójącym jąderku.
Mimo wszystko lady Clementina zmarła zatym śmiercią naturalną.