Strona:Oscar Wilde - Zbrodnia lorda Artura Savile.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzięki za twe amerykańskie lekarstwo.
— Niechże go pani nie zapomni zażyć, — rzekł lord Artur zabierając się do odejścia.
— Z wszelką pewnością, mój chłopcze. Nie bój się, nie zapomnę. Bardzo to pięknie z twej strony, że pamiętasz o mnie. Napiszę do ciebie, jeśli potrzeba mi będzie więcej tych pigułek.
Lord opuszczał dom lady Clementiny z uczuciem wielkiego pocieszenia i zapału.
Wieczorem mówił z Sybilą Merton. Zwierzył się jej, że niespodzianie znalazł się w bardzo kłopotliwym położeniu, którego uniknąć nie pozwala mu ani honor ani obowiązki. Mówił że należało odłożyć na jakiś czas małżeństwo, gdyż póki nie uwolni się od swych kłopotów — nie zazna spokoju.
Błagał jej o ufność i wiarę w przyszłość. Wszystko pójdzie niebawem dobrze, trzeba tylko trochę cierpliwości.
Scena ta odbyła się w cieplarni pałacyku