Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

LWOWSKI LISTOPAD



Kiedyż to było?
Szesnaście lat
To czasu szmat.
Nawet wspomnienie
Zapadło w cienie,
Zwiędło, jak kwiat
Nad zapomnianą mogiłą.

I tylko ten blady cmentarz,
Gdy się znajdziemy czasem
W jego pobliżu,
Woła swych krzyżów lasem
I zwiędłym wieńcem na krzyżu:
Pamiętasz?

I wtedy zjawia się znów
W pamięci ten żołnierz mały,
Który obronił Lwów
Dla Polski chwały:
Czapka większa od głowy,
Pod którą widać włos płowy
I twarz rumieni się świeża —
Karabin dłuższy od żołnierza
A na niewielkim mundurze,
Jakby ściągniętym ze starszego brata,
Na łacie łata,
Dziura na dziurze.