Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


DOBRY BYT ODZYSKANY.

— Cóż to nasza Marychna tak dziś zaspała, rzekła Michałowa do męża, który od godziny podpiérał drągiem pochyloną chatę, na wpół zapadłą w ziemię.
— A niech sobie śpi nieboże, odpowiedział Michał, toć to jéj tyle co śpi, dosyć się przez cały boży dzień napłacze. I mówiąc to, odstąpił kilka kroków od owéj nędznéj chałupy, i patrzał się na nią ze smutnym uśmiéchem.
— I cóż tam znów nowego myślicie, pytała żona, spoglądając ze łzami na męża.
— A myślę, żeć się ta buda zawali lada dzień, rzekł Maciéj z gorzkim śmiéchem.
— No, nie śmiéjta się tak, nie śmiéjta! zawołała Michałowa, zakrywając oczy, bo mnie serce mało nie pęknie na taki śmiéch; prawdać to, że chata którą wierzyciele zabrali, istne cacko przy téj norze, aleć na najęcie i takiéj ledwo nas stało, i za to dziękować Bogu.
— O! zapomniał ci Pan Bóg o nas, zapomniał, rzekł chłopek siadając na progu chaty.
— Bo i myśma o nim długo nie pamiętali, mówiła kobiéta.
— Mojać wina, zawołał chłopek, bijąc się