Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  22   —

wprowadzili, i mówiąc to z głośnym płaczem rzucił się do nóg Macieja.
Nazajutrz swaty przyszły do chaty Maciejów, a na trzy tygodnie przed zapustami Mateuszek poszedł do księdza Proboszcza dać na zapowiedzie.
Ksiądz Dobrodziéj, ktory parafian swoich kochał całém sercem, ujrzawszy Mateuszka, wstał z kanapki, przed którą kilkoro stało dzieci, które Dobrodziéj czytać uczył, i wyciągnął rękę do Mateuszka.
— No, daj rękę, zacny chłopcze, rzekł ksiądz Proboszcz, wszak ci to ręka poczciwa, pracowita, któréj Bóg błogosławi, i mówiąc to, wstrząsnął z duszy całą rękę Mateuszka.
Rozpłakał się Mateuszek i ledwo mógł opowiedziéć powód swego przybycia. Ale gdy Dobrodziéj kazał mu usiąść na krześle przy sobie, tak go ta dobroć ujęła, że opowiedział długo a szeroko, jak to owo kazanie niedzielne o pracy stało się powodem szczęścia całego jego życia.
Teraz Dobrodziéj sam zapłakał.
Dobrodziéj śliczne miéwał kazania, nietylko po wsiach, ale i w wielkich miastach, i wielcy panowie jako téż panie chwalili go za te piękne kazania; podobnoć nawet pisano o nich w gazetach; ale żadna pochwała, choćby największa, tak mu słodką nie była, jak to wyznanie Mateuszka.
W kilka tygodni ksiądz Dobrodziéj związał stułą rękę Mateuszka i Małgosi, a kiedy po odbytéj ceremonii młoda para zabierała się odejść od