Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/548

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   544   —

A w pogody błogą ciszę
Od zachodu aż do wschodu
W złote głoski słońce pisze
Imię sławne już za młodu.
Opowiada, jako w kraju,
Gdzie Dniestr płynie, pobił smoka
I odepchnął do Dunaju
Orłem pędząc nań z wysoka....


Z pieśni II.
Hodża, odradzając wznowienie kroków wojennych, tak przemawia do Osmana:

Gdzie ten lud, co się obroni,
Gdy królewicz ściśnie pięście?
On zwycięstwo nosi w dłoni,
A na jasnem czole szczęście.
Jaka przemódz zdoła siła
Wojewodę Chodkiewicza,
Albo księcia Radziwiła
Z dumą sławy wśród oblicza?
Gdy Zborowski stąpa śmiały,
Gdzież nie padną mury czyje?
Gdzież tak mocne fortec wały,
Że Zamojski nie rozbije?
Na obronę twej dzierżawy
Gdzież ten oręż niezwalczony
Wobec chrobrej Krunosławy,
Koreckiego narzeczonéj?
Siadłszy na koń, nieraz ona
Biegła między strzały, groty
I zuchwała, niezlękniona
Aż pod twoje szła namioty.
Jakby ogień żywy staje
W stal zakuta i straszliwa,
Twój majestat, panie, łaje,
Na bój z sobą cię wyzywa.
Panie, chwalić nie do rzeczy
Tych nicponiów — przebacz, proszę;
Sam poznałeś pośród mieczy
Polskich, że ci prawdę głoszę.
Czyż to dziw, że tu obrony
Niema? — Tylko się zastanów,
Wojsk ich poczet jest złożony
Z wojewodów, wielkich panów.
Im nie oprą się niczyje
Hufce, mężne są ich sprawy,
Każdy z nich się za cześć bije
Dla imienia swego sławy.
Między kopie, szable kroczy,
Przez lód pędzi i przez wody
I w płonący ogień skoczy
Za swobodę dla swobody.
(Bronisław Grabowski).


Z pieśni V.

Niby jodła, Krunosława
Tak wysmukłą postać miała,
Zbroja wdzięku jej dodawa,
A koń pod nią — bystra strzała.
Na nim zbroja wyzłocona
Cała lśni się w blasku słońca,
Na łbie świeci umieszczona
Srebrna gwiazda pałająca.
A na tarczy feniks biały
Patrzy w słońce okiem śmiałem,
Niżej słowa zajaśniały:
„Znów z popiołów zmartwychwstałem“.
Sokolica patrzy wkoło:
Harda, dumna to niewiasta,
Hardo w górę wznosi czoło,
Wszystkich wzrostem swym przerasta.
I koń pod nią niby sokół,
Rączy, chyży, sierć ma białą,
Iskry z oczu sypie wokół
I poważnie stąpa, śmiało.
Obok miody sułtan stoi,
Na kochankę patrzy z trwogą,
Blednie w strachu, bo się boi,
Że ją losy zdradzić mogą.
Rzecze: „Wątpię, moja miła,
Czy zwyciężysz sama w boju,
Gdy cię walka rozpaliła,
Schnie me serce z niepokoju.
„Kto zwycięży, piękna, ciebie,
I mnie wtrąci do otchłani;
Ty, przy której śnię o niebie,
Ty, mojego serca pani!“