Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   256   —

Ciemne szkło może stłumić blaski gorejące,
Ale ja wierzę w miłość, tak jak wierzę w słońce!


Akt V, scena V. — Stefan, Prosper, Gabryela.

Stefan.  Gdyby to moja tylko była tajemnica,
Przysięgam...
Prosper.  Ha! miłostka jakaś w tem przeświéca:
Byłem pewien.
Stefan.  Więc czemu pyta mnie pan o to?
Prosper.  Bo cię chcę, niewdzięczniku, bronić przed sromotą.
Stefan.  Daremne upomnienia! Pan wiesz o przyczynie:
Miłość moja wraz ze krwią w żyłach moich płynie.
Prosper.  Nie myślę jej dobywać, niech sobie tam będzie;
Lecz co ci ona może przeszkadzać w urzędzie?
Czyż ci kochanka cały czas zabiera?
Stefan.  Panie!
Kochając, ona czystą jest i pozostanie.
Prosper.  Czemuż więc?...
Stefan (zakłopotany). Ja odjeżdżam, bo taka jej wola.
Prosper.  Ej, przedtem nieraz jeszcze siew uprzątną z poła.
Stefan.  Jutro.
Prosper.  Istotnie?
Stefan.  Słowo.
Prosper.  A!...
Gabryela (na stronie).Co za tortury
Prosper.  Wiem, że jestem młodzieńcem szlachetnej natury,
Lecz i ona... jakkolwiek świat tą rzecz ocenia...
Za taki czyn jest dla mnie godną uwielbienia.
Gabryela.  (cicho do Stefana).
Dręczy mnie jego chwalba. Powiedz mu w tej chwili
Wszystko, Stefanie, wszystko!
Stefan.  Ależ pan się myli:
Nie sam odjeżdżam.
Prosper.  (na stronie).Boże!.. Precz te szału dreszcze...
Cicho!.. do krwi rozlewu dosyć czasu jeszcze.
Gabryela.  Pogardzasz tą kobietą?
Prosper.  Nie. Jeśli nie może
Powstrzymać serca, które idzie na bezdroże,
Zawsze to serce wyższe, gdy zgubić się woli,
Niżeli kalać kłamstwem w bezpiecznej swawoli.
I wreszcie ten występek, zdaniem mem jest zbrodnią
Ohydną, jeśli grozy nie błyśnie pochodnią-,
I jak potok błotnisty, w kałużę się zmienia,
Gdy wszystkiego nic porwie w odmęty zniszczenia.
Stefan.  Więc pan usprawiedliwiasz... tę kobietę!...
Prosper.  Prawie;
Jeżelić już nie może dotrwać w dobrej sławie.