Strona:O krasnoludkach i żelaznych górach (1939).djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stkie czarownice w każdą noc nowiu księżyca, i odbyła naradę ze swymi siostrami. Z narad tych widocznie była bardzo zadowolona, bo zacierała z uciechy kościste palce — wkrótce już zemści się okrutnie.
Tymczasem na zamku zapomniano już niemal o jędzy. Felczer królewski kilka razy dziennie odwiedzał Jaśka, dawał mu lekarstwa i zmieniał kompresy. Chłopiec wciąż był nieprzytomny.
Pewnego dnia król, wyjrzawszy rano przez okno, krzyknął ze zdumienia i przetarł oczy.
— Śpię jeszcze czy co? — spytał kamerdynera.
Kamerdyner wyjrzał przez okno i też się zdumiał. Widok bowiem zmienił się zupełnie. Znikły szumiące lasy i soczyste łąki, bogate łany żyta i pszenicy. Dokoła, jak okiem sięgnąć, sterczały nagie, szare skały.

Król zwołał zaraz swą przyboczną ra-

11