Strona:Norbert Bonczyk - Góra Chełmska.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
450 
Krzyż i śpiewak z klęczącą swoją procesyją.

Każdy w swej melodyi śpiewa jak dla siebie,
A jednak głosy w zgodzie wznoszą się ku niebie[1].
Im wtóruje lip szelest nad głów tysiącami.
Aż około północy między pątnikami

455 
Z każdą chwilą przestrzeniej. Nuż cisza nastawa;

Dusza-ć silna, lecz ciało mdłe, chce swego prawa.
Ustępują, odchodzą; choć gdzieniegdzie pienie —
Wnet panuje ogólne dokoła milczenie.
Tylko klasztor i lipy jakby wrosły w mroku,

460 
W nowym się pątnikowi stawiają uroku;

Jeszcze o nich rozmyśla, aż powoli zaśnie:
Tak świeca dogorywa i cichuśko zgaśnie.




  1. w. 453. ku niebie — ku niebu. Celowniki na -ie — od rzeczowników męskich i nijakich dla rymu tworzy Bonczyk kilkakrotnie: ku dworze (St. K. M. II 124), ku wschodzie (St. K. M. V 261), ku zrębie (G. Ch. V 383), ku niebie (Wielki Piątek 34).