Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaledwo mógł utrzymać kosę. Chciał odesłać go do furgonów, lecz chłop wyprostował się nagle jak struna i wskazał trzech młodzieńców obok siebie:
— To moi trzej synowie, Naczelniku — odparł. — Zginiemy tu wszyscy razem, bośmy przyszli bić Niemca, choćby umrzeć.
I padli wszyscy czterej za tę ziemię swoją, której pierwszy raz chłop bronił tak mocno.
Nie poddali się chłopi, chociaż wojsko istnieć przestało: utworzyli bandy po lasach i długo jeszcze trapili Prusaka, bo z takim nieprzyjacielem walka trudna.
Naturalnie, że ta cała rewolucja nic nie dała Polakom, oprócz doświadczenia. Nad Poznańskiem znów zaciężyły krzywda, ucisk, prześladowanie. A jednak w sercach została otucha: nic nam nie zrobią, bo lud czuje się Polakiem. Tego uczucia już nikt mu nie wydrze. Przetrwamy.



Hymn po 46 i 48 r.


Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej
Do Ciebie, Panie, bije ten głos!
Skarga ta straszna, jęk ten ostatni —
Od takich modłów bieleje włos.
My już bez skargi nie znamy śpiewu,
Wieniec cierniowy wrósł w naszą skroń,
Wiecznie — jak pomnik Twojego gniewu,
Sterczy ku Tobie błagalna dłoń!

Ileż to razy Tyś nas nie smagał,
A my nie zmyci ze świeżych ran,
Znowu wołamy: On się przebłagał,
Bo On nasz Ojciec, bo On nasz Pan!
I znowu wstajem w ufności szczersi,
A za Twą wolą zgniata nas wróg,
I śmiech nam rzuca jak głaz na piersi:
„A gdzież wasz Ojciec? a gdzież wasz Bóg!“