Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czyny. Otóż ci powiadam: nie dziwię się jej zadziwieniu, ale wzbraniającego życzenia pod żadnym względem nie rozumiem.
— A ja się dziwię i nierozumiem, to dwa okropnie iskrą ciekawości rozdmuchujące wichry. Gdybym była mężczyzną...
— Wyzwałabyś ją na pojedynek...
— Wcale nie, tylko zdawałoby mi się, żem w niej zakochana szalenie.
— A ja ci ręczę, że choć tak jest piękną, prędko bardzo poznałabyś się na swojej omyłce, i wrazie, gdyby ci koniecznie jej posagu było trzeba, musiałabyś przed własnem sumieniem przyznać, że zawierasz z interesu, nie z miłości małżeństwo.
— Dlaczego?
— Bo panna Augusta ***...
— Więc jej Augusta na imię? Mnie się zdawało, że nie może mieć innego imienia, tylko Biała Róża; Biała Róża tak przyrosła do jej całej powierzchowności, do jej twarzy bez rumieńców, do jej słów trochę ciernistych, że nie wiem, jak od tego nazwania odwyknąć. Gdyby połączyć, Feluniu? Biała Róża Augusta — patrz, ślicznie się składa!
— Niemniej jednak twoja Biała Róża Augusta długiemu zaciekawieniu przedmiotu nie może dostarczyć. Jak się widzi, że jest piękna i jak się wie, że ma miljon posagu, nic już więcej ani na jej obliczu dowidzieć, ani z jej ust dowiedzieć się niepodobna. Znałam ją bardzo młodą, ledwie dorastającą dziewczynką, zawsze taka biała i sucha, jak kreda. Wierz mi, najniepotrzebniej ukrytego znaczenia jej słów dochodzimy: jestem pewna, że je po swojemu przez sen wymówiła tylko. Gdyby jej guwernantki nie ręczyły, że ma wielkie do nauk zdolno-