Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i grzecznem towarzystwie. Nawet ja do pani jak piesek nie jestem przywiązana, bo gdyby mi źle było, natychmiastbym się o inne postarała miejsce. Wczoraj jeszcze mówiłam o tem z Marysią, która u pani prezesowej służy. Zaczęła mi się przechwalać, jak jej tam dobrze, jakie prezenta dostaje, ile ma młodszych do wyręki — a ja na wszystko razem odpowiedziałam jej tylko: „Twoja pani prezesowa brzydsza, niż półtora nieszczęścia, moja pani piękniejsza niż słońce; twoją panią prezesową w Wisłę wrzucić, to jutro będzie można do rzeki z beczkami po ocet zajeżdżać; moją panią do zgangrenowanej rany przyłożyć, to się przed wieczorem zgoi. Gdybym od mojej pani raz coś podobnego usłyszała, jak ty od swojej siedm razy na tydzień słyszysz, pewniebym ani kwadransa nie została w jej służbie — a jak mówiłam, takbym i zrobić gotowa.
— Miałabyś wielką słuszność — przerwała nakoniec rozweselona Augusta — bardzo mi się ten sposób myślenia podoba; kochaj mię i zaszczycaj swoją obecnością póty jedynie, póki na to zasługiwać nie przestanę. Teraz chciej mi powiedzieć, skąd wnioskujesz, że względem mnie uczucia pana Maurycego w czemkolwiek od twoich się różnią?
— Pan Maurycy, żeby mu pani kołki na głowie ciosała, to on zawsze dla pani takim, jak jest będzie.
— Nie możesz za to ręczyć, moja droga panno Salomeo, bo przecież ani jemu, ani też nikomu, o ile wiedzieć mogę, kołków na głowie nie ciosałam.
— Prawda, że go pani nie wybiła, nie wykrzyczała nigdy; ale czyż to nie gorzej daleko, że tu wszyscy państwo, jak jesteście, żartujecie sobie z tego biednego pana Maurycego: „A gdzie nasze dziedzictwo idzie? — a czemu dziedzictwo nie tańczy? — a z czego dziedzictwo się