Strona:Mowy ze Zjazdów Bazylejskich.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chęć do życia. W trybunie tej przeto drogocenny pozyskaliśmy nabytek. Strzeżmy go starannie!
Powaga i spokój narad naszych coraz więcej przysparzać mogą trybunie tej szacunku. Przez nieoględność i niesnaski stracimy go szybko. Trybuna wznosić się będzie tak wysoko, jak wygłaszane na niej mowy. Żadna moc zewnętrzna słów naszych nie popiera, znaczenie więc nadawać im może tylko wewnętrzna potęga idei oraz czystość głoszonych tu dążeń. Kto z nas pragnie przemawiać tu w imieniu narodu żydowskiego, niech to ustawicznie ma w swej pamięci.
I jeszcze jedno. Nie po tośmy się tu zjechali, byśmy się mieli zajmować wewnętrznemi sprawami krajów, których obywatelami jesteśmy. Każda wzmianka w tym kierunku ciężkim byłaby błędem, wywołałaby bowiem fałszywe o Zjeździe naszym wyobrażenie. Jesteśmy tu po to tylko, aby roztrząsać położenie ludu naszego, aby pod kontrolą opinii publicznej zgotować zarówno prawne, jak humanitarne rozwiązanie kwestyi żydowskiej. Że nic innego na celu nie mamy, stwierdziły to wszystkie nasze czyny dotychczasowe. Sami więc swej działalności ścisłe zakreślamy granice: pragniemy pracować dla dobra ludu żydowskiego. Do tego mamy prawo. Jestto również naszym obowiązkiem.
Zapobieganie ogólnym powikłaniom za pomocą międzynarodowej, szczerej wymiany zdań między stronami; odpowiada już moralnej samowiedzy cywilizowanej ludzkości naszych czasów: oczywistym tego dowodem entuzyazm, z jakim świat przyjął projekt pokojowy Jego Cesarskiej Mości, Cesarza Rosyjskiego. Przypominacie sobie Panowie, żeśmy tutaj właśnie byli zgromadzeni, gdy nadeszła wiadomość o wspaniałomyślnym tym projekcie, że Zjazd syonistów pierwszem był ciałem zbiorowem, które zachwyt swój wyrazić zdołało. Rok upłynął. Idea pokoju przeszła już na tory rzeczywistości, co