Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zatem pójdziemy po zdanie
Wprost na Olimp do Jowisza.

Dobrze, mówi Pan, pójdziemy,
Jeszcze raz się sprobujemy!
Poszli i przybyli.
Natychmiast się ustawili
Pod oknami wielkiéj sali,
W któréj pijano herbatę;
I, naraz głośną sonatę
Z ge dur i be moll zagrali.

W sali był Jowisz, Mars z żoną,
Merkury — więc się bawiono.
Wtém chaos, szum w głowie....
Jowisz się skrzywił, i powie:
Znowu muzyka przeklęta!
Dziś już nie wiem po raz który;
Proszę cię wyjdźno Merkury
Odpraw ich, wynieś im centa.

Wyobrażenia nie macie
Mój Marsie, wiary nie dacie,
Jakie to natręty!
Spacer, pogrzeb, obchód święty,