Przejdź do zawartości

Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wyszła; spoglada dokoła,
Jeszcze nie czas na śniadanie;.
Wchodzi przeto do kościoła,
Gdzie słyszy pewne kazanie,
Które ją strasznie dotyka.
Delikatnie mówcę gani,
Zapytuje gdzie logika...
Lecz ten odpowiada: „Pani!
„Wolnoć Tomku,
„W swoim domku.“

W umartwieniu, jest przysłowie:
„Dobry trunek, na frasunek.“
„Pośniadam,“ Minerwa powie...
Śniada... podają rachunek...
Ledwie że nieskamieniała!
„I tu, rzekła, ludzie jedzą?“
Ale już się nie sprzeczała,
„Wiem, wiem, mówi, co powiedzą,
„Wolnoć Tomku,
„W swoim domku.“

Minerwę boli już głowa;
Zmaltretowana, obdarta,
Wychodzi z miasta Krakowa.
Ale w domu, „Tfy! u czarta!