Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tylko Bóg może ją ocalić.
— Bóg? Gdzie jest Bóg? Nigdy nie myślałem o Nim.
I zwracając się do Julii, bladej jak opłatek, lecz jeszcze ciągle pięknej, pięknej cudownym pięknem zbliżającej się śmierci, mówił:
— Gdzie jest Bóg, Julio?
Zamglonymi oczyma odpowiedziała. Jest tam!
Aleksander spojrzał na krucyfiks, zawieszony nad węzgłowiem. Ściskając krzyż w dłoni, modlił się: „Ocal mi ją, ocal mi ją i zażądaj czego chcesz. Oddam mój majątek, wszystką krew, całe moje życie!”
Julia uśmiechała się. Ten ślepy szał rozpaczy Aleksandra napełnia jej duszę radością. Jakże w końcu była szczęśliwa! Jakże mogła kiedykolwiek wątpić o jego miłości? Powoli dopalało się jej życie. Ciało stało się zimne, jakby marumowe. Mąż kładł się obok niej i tulił ją w uścisku. Chciał jej oddać ciepło swego ciała. Chciał jej oddać swój oddech. Był jak obłąkany. Julia uśmiechała się łagodnie.