Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie ruszył liry, ale poszedł dalej,
Krętą drożyną, wzdłuż Seretu fali.

Na wieczornicę pospieszył do sioła
A tam go dziatwa obstąpi do koła,
On weźmie lirę, po strunach uderzy,
Wyspiewa dzieje, a dziatwa uwierzy.
Na niebie pierwsze wybłysnęły zorze,
Zmierzch padł na bory, Seret brzegi porze,
I nuci słowik w krzewinie urwiska,
A gwiazd na niebie co raz więcej błyska.