Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ciało w kaplicy z paradą chowano;
Ileż łez mnichu płynęło w tej dobie?!
Ja chciałem umrzeć na ojcowskim grobie,
Tak duszę dziecka owładnęła żałość.
Pomnę jak karcił celebrant mą śmiałość!
Nazajutrz matka zapłakana obu
Do ojcowskiego powiodła nas grobu
Co czułem wtedy, już ci nic opiszę.
Lecz kiedy marzę do dziś jeszcze słyszę,
Jak: już go nie ma! ozwały się mury
A ja sierota klęczałem ponury. —

Na trumnie ojca my jej przysięgali,
Że tak jak ojciec będziem kraj kochali,
Że będziem tacy waleczni i śmiali!
Matka nas w czarne przepasała wstęgi....
Patrz! jak on dzisiaj zachował przysięgi!»

Pan Tomasz umilkł, myślom zwiesił głowę,
Piersi mu dreszcze przebiegły grobowe;