Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A, należałoby, żebyś nas jéj przedstawił i przypomniał. — To to oni dawniéj znali się z Walerkiem.
Po usłyszeniu tego, Kundusia byłaby przysięgała teraz na święta ewangelią, i wieczne zbawienie, że Czujkowie przyjechali w zamiarze oświadczenia się o Bronisię. Stara aż się rozśmiała z radości, — a gdy za chwilę weszła służąca i oznajmiła, że pan prosi panienkę do siebie — to Kundusia zaczęła ją żegnać i błogosławić po matczynemu, jakby ją już do ślubu wysyłać miała, — i poprawiała jéj włosy, sukienkę, kokardę przy szarfie, aksamitkę na szyji i krzyżyk zrobiła nad jéj czułem i znowu całowała i błogosławiła i byłoby tak bez końca, gdyby Bronisi nie było pilno do ojca. Wymknęła się z ramion poczciwéj Kundusi i usprawiedliwiając się tém, że boi się, by ojciec nie czekał, bo może ma jaki pilny interes, pobiegła, nie zapomniawszy po drodze rzucić okiem w zwierciadełko i poprawić nieco włosów.
— Ej, figlarka — mówiła Kundusia, patrząc za nią z rozrzewnieniem i uczuciem — myślał by kto, że jéj na prawdę tak pilno do ojca. — Nie spieszyłaby się ona tak, żeby tam „jego“ nie było. Znam ja to, znam... — dodała po chwili z głębokiem westchnieniem, kiwając głową i zamyśliła się poważnie. Zapewne rozmyślała o tych czasach, w których i ona tak się spieszyła, takie miała rumieńce na twarzy i takie szczęście w sercu. Prawdopodobnie musiała i ona mieć takie wspomnienia; któraż kobiéta ich nie ma? Nawet najbrzydsza, znajdzie zawsze jeszcze kogoś, co jéj da uczuć choćby przedsmak miłości, o którym potém marzyć może i wierzyć: że z nim byłaby szczęśliwa. A cóż dopiéro Kundusia, która swojego czasu nie należała do najbrzydszych, miała ładną talią, taką, że rękami dwiema objąć ją można było, co stanowiło