Strona:Michał Bałucki - W żydowskich rękach.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uczciwy to prawda ale nic nie ma, a raczéj ma długów po uszy. — Co mnie z tych kwitków waszych — to kawałek papiéru, za który nikt mi nic nie da, bo dziedzic nie ma kredytu. I co ja potém biédny żyd będę robił z temi papiérkami — hę?
Chłopi zaczęli się skrobać po głowach zafrasowani, postąpili żydowi procentu i znów prosić zaczęli. Żyd jednak był twardy, nie chciał wcale wypłacać kwitków: dopiéro gdy mu przyrzekli, że każdy z nich wyjdzie mu w żniwa do roboty po dwadzieścia pięć krajcarów i to wtedy kiedy on ich zażąda, zdecydował się zrobić im tę grzeczność. Ostrożny żyd zrobił tę umowę zaraz przy świadkach i na piśmie, a za to wypłacił im kwitki w całości. Chłopi byli uradowani, że tak dobry interes zrobili bo wiedzieli, że Habe nie miał wiele pola — nie duża więc robota ich czekała, może jeden dzień wypadał na każdego, to można było wyjść do roboty choćby za tak nizką płacę, jaką dawał, a zyskali, zawsze procent, który o wiele wyżéj by ich kosztował. — Na oblanie tak korzystnego interesu, wychylili po półkwaterku, zostawili za to kilka kwitków, poklepali żyda po ramieniu i wracając do wsi mówili między sobą, że Habe choć żyd, nieczysta dusza, ale poczciwe człeczysko i zawsze w biédzie poratuje.
Tymczasem Habe poskładał kwitki, dobył z kuferka całą pakę podobnych, owinął je starannie w bibułę, włożył w kieszeń — i poszedł ku dworowi.
Radoszewski siedział już na ganku przy kawie z fajką i gazetą. Czytanie gazety należało u niego do codziennych zajęć, równie jak obserwowanie barometru. Gazeta była dla niego także rodzajem barometru, z którego robił wnioski o pogodzie lub burzy na horyzoncie politycznym. Pan Radoszewski bowiem uprawiał tak zwaną wielką politykę — sprawom krajowym, jako mniéj ważnym, mało po-