Przejdź do zawartości

Strona:Michał Bałucki - Bez chaty.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale ciebie przedewszystkiem synu.
Ona ciemna, ona nieodgadnie,
Gdy ze skargą wzrok mój na nią padnie,
By pociechy odpowiedzieć wzrokiem,
Łez nie widzi moich, aż potokiem
Tych łez ciepłych całą ją obleję,
Zostań synku, bo ja oszaleję.

STACH (ponuro).

Dola nasza się nieprzeinaczy,
Ja iść muszę i nie bez powodu —

MATKA.

Zostań synku miły, bo z rozpaczy
Ja tu umrę pewnie.

STACH (cicho).

A ja z głodu.

(Matka przerażona patrzy na niego długo osłupiałym wzrokiem — potém zakrywa twarz rękami.)