nie przynosi zysku, to niepotrzebne. Duch niech z głodu umiera, byle-by ciało miało swoje wygody. I oni to nazywają cywilizacyą! Dopóki ja żyję, taka cywilizacya nie wejdzie tutaj; chronić będę od niéj ten mój zakątek, niech przynajmniéj tu u siebie żyję po dawnemu, otoczony tém, co piękne, wzniosłe, co mi przypomina nieśmiertelność, bozkość. Starożytni mieli gaje, poświęcone bogom, do których ludziom wzbroniony był przystęp; — moje dobra będą rodzajem gaju, poświęconego poezyi, sztuce, i żaden komin fabryczny, pod karą świętokradztwa, nie wejdzie do nich.
— Nie przeczę, wuju, że dusza nasza, że uczucie, a wreszcie zmysły nasze potrzebują swego pokarmu, potrzebują się czémś pokrzepić, odżywić, podnieść. Ale idzie o miarę, o pewną proporcyą przyjemności do pożytku, ażebyśmy nie mieli za wiele, gdy inni mają za mało, albo nic. Jaką objętość ma Zalesie?
— A tobie na co to wiedzieć?
— Odpowiem ci, skoro mi powiesz.
— Sam nie wiem dokładnie. Zdaje mi się, że dwa tysiące morgów ornego pola, a cztery tysiące lasu.
— Więc aż taki obszar ziemi zajmuje nas kilkoro, podczas gdy inni nie mają nic. Taki obszar
Strona:Michał Bałucki-O kawał ziemi.djvu/135
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/2e/Micha%C5%82_Ba%C5%82ucki-O_kawa%C5%82_ziemi.djvu/page135-1024px-Micha%C5%82_Ba%C5%82ucki-O_kawa%C5%82_ziemi.djvu.jpg)