Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
prinzivalle.

Byłem mężny... Więcej, niż sądzisz, potrzebowałem odwagi, żeby powrócić... lecz było za późno...

vanna.

Gdy opuszczałeś Wenecyę, nie było jeszcze za późno! Nigdy nie jest za późno, gdy się kocha miłością, wypełniającą życie całe!... Nie wolno się jej wyrzekać! Gdy się już na nic nie czeka, jeszcze nadzieja pozostaje; a gdy się straci nadzieję, czyni się możliwe wysiłki, by ją odzyskać... Gdybym, jak ty, kochała, wiem, żebym rąk nie założyła bezradnie... Ach! trudno przewidzieć, co człowiek zdziałać może; lecz wiem, że traf nie wydarłby mi nadziei bez walki... Biegłabym za nią dniem i nocą... Wołałabym na przeznaczenie: »Ustąp mi z drogi! to ja idę!...« Głazy-bym skłoniła, żeby się za mną ujęły. Ten, któregobym kochała, musiałby się dowiedzieć o mojej miłości i sam wyrok wydać... nawet powtórzyć go kilkakrotnie!

prinzivalle, szukając jej ręki. Więc ty go nie kochasz?
vanna.

Kogo?

prinzivalle.

Gwida.

vanna, cofając rękę.

Nie szukaj mojej ręki. Dać jej nie chcę. — Widzę, że muszę treść słów moich wyjaśnić. Gdy Gwido pojął mnie za żonę, byłam sama i prawie uboga. Kobieta sama i uboga, zwłaszcza, gdy jest piękną i nie