Strona:Maurycy Maeterlinck - Aglawena i Selizetta.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Selizetta. Przeziębimy się, Aglaweno...
Aglawena. Proszę cię, Selizetto, nie chciej uciekać przed chwilą, w której wszystko, co w twej istocie ma największą wagę, chciałoby przyjść ku mnie... Czy myślisz, że nie słyszę wszystkich usiłowań? Czy myślisz, że się kiedy zbliżymy bardziej jedna do drugiej?... Nie rzucajmy między nasze biedne serca małych dziecinnych słów, małych słów, podobnych do cierni... Rozmawiajmy, jak istoty ludzkie, Selizetto, jak biedne ludzkie istoty, jakiemi jesteśmy, które jak mogą, przemawiają do siebie za pomocą swych rąk, swych oczu, swych dusz, wtedy, gdy chcą powiedzieć rzeczy bardziej rzeczywiste od tych, które mogą dosięgnąć słowa.. Czy myślisz, że nie słyszę, jak twoja dusza rwie tamy?.. Przytul się do mnie, Selizetto, przytul się do mnie wśród nocy, daj mi się objąć ramieniem; i nie kłopocz się o to, że nie możesz mi odpowiedzieć... Mówi w tobie coś, co słyszę tak dobrze, jak ty sama...
Selizetta (zalewają się łzami). Aglaweno!...
Aglawena. Aglawena także płacze, Selizetto... płacze dlatego, że cię kocha i dlatego ona także nie może już powiedzieć napewno, coby jej uczynić należało, coby jej należało mówić... Oto jesteśmy zupełnie same, moja biedna Selizetto, oto jesteśmy same, tulące się do siebie wśród ciemności... i szczęście lub nieszczęście, które ma nas spotkać, rozstrzyga się w nas samych może w tej chwili. Lecz nikt nie może tego przejrzeć... I łzami tylko mogę zapytywać przyszłość. Myślałam, że będę mędrszą, a gdy chwila nadeszła, w której trzeba wiedzieć, czuję, że więcej potrzebuję ciebie, niż ty mnie potrzebujesz... I dlatego płaczę, Selizetto, i dlatego tak ciebie całuję, abyśmy się zbliżyły obie, ile tylko można, do tego, co się rozstrzy-