Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ogromniem się ucieszyła, słysząc to... Ażem ręce z radości zacierała. — „Dałby Bóg — pomyślałam — żeby mnie nie przyjęto“. Czekam więc, aż babcia wstanie i pójdziemy sobie.
Wtem przechodzi jakaś panienka przez pokój i pani przełożona każe mi z nią pójść.
— Niech pani zechce wyegzaminować małą do klasy wstępnej — powiada.
No, i musiałam pójść.
W drodze postanowiłam nie odpowiadać na pytania. Niech sobie myślą, że nic nie umiem i nie przyjmą mnie na pensyę.
Zaczął się egzamin. Posadzono mnie przy stole i dano książkę do czytania.
Przecież czytać umiem, musiałam więc zacząć, gdyżby nauczycielka z pewnością mnie wstydziła, że taka duża, jak ja, dziewczynka, nic nie umie. Po czytaniu poszło pisanie, później rachunki. W końcu zaś nauczycielka powiada:
— Bardzo dobrze. Umiesz dużo, więcej nawet, niż potrzeba do klasy wstępnej.
Tak mnie chwaliła.
A ja znowu myślę: — „Dobrze, może po-