Strona:Marian Gawalewicz - W Tatrach, wodewil w 4-ch aktach Klemensa Junoszy.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O Mośku Smutnym, pejsatym furmanie, moglibyśmy śmiało zapomniéć, gdyby się sam na front bez potrzeby ciągle nie wciskał, i swoją osobą nie zajmował drugich, oszukując i wyzyskując przy każdéj sposobności.
Oto mniéj więcéj wszyscy uczestnicy wyprawy „w Tatry“ i takie ich przygody, jak się wyżéj opowiedziało.
Nie jest to wszystko ani bardzo zabawne, choć zabawném być usiłuje, ani bardzo zajmującém, pomimo nagromadzenia tylu osób i tylu efektów, a co najdziwniejsza, że w całym wodewilu trudno poznać rękę utalentowanego humorysty, jakim jest Klemens Junosza; ten humor ma w sobie coś wymuszonego, ciężkiego, ciągnionego za włosy, za brodę, za pejsy, i nie rozśmiesza szczerze, pomimo wyskubanych dowcipów tu i ówdzie.
Autor „Łaciarza,“ „Wilków“ i tylu wybornych nowel i szkiców umie być swobodnie dowcipnym i zdobywać się na charakterystykę dosadną oryginalnych typów w powieści, — na scenie zaś czuje się, jakby skrępowanym, jakby nie na swoim gruncie.
Wyprawa „w Tatry“ zatem nie udała się, nawet w poprawnéj edycyi.
Dobry pomysł zużytkowania tatrzańskich motywów, nie został należycie wyzyskany; śmieszności turystów, obserwacya z natury, stosunki towarzyskie w Zakopaném podczas letniego sezonu, typy taterników, ludzie z bruku miejskiego i ich filisterskie małostki, przeniesione na wspaniałe tło górskiéj przyrody, mogłyby dla dobrego spostrzegacza i satyryka dostarczyć bardzo obfitego materyału do zabawnéj i zajmującéj komedyi.
Tytuł wodewilu p. Junoszy usprawiedliwia tylko lokalnie treść sztuki, któraby równie dobrze dziać się mogła w Apeninach, w Pyrenejach, w Kordylierach, jak i w Tatrach.
Muzykę do kupletów, chórów i tańców napisał p. Zygmunt Noskowski, traktując swoje zadanie nazbyt seryo; nie mogło téż być inaczéj, bo — jakby tu powiedziéć? — kompozytor „Świtezianki“ ma za dużo talentu do tworzenia wodewilowych drobiazgów. Ta uwertura i arye w rodzaju kupletów, te chóry i balet o wiele właściwiéj mogłyby się znaleźć w jakiéj operze semi-seryo, niż w wodewilu.
Utwór pana Junoszy wystawiono starannie, z pewnym nakładem i względami, należnemi sztuce oryginalnéj; w drugim i trzecim akcie dekoracya z widokiem Morskiego Oka sprawiała bar-