Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dwa, trzy?... może mniej?... Nie krępuj się, powiedz otwarcie, jeśli możesz.
Patrzył mi w oczy tak spokojnie, jak gdyby pytał: »która godzina?«...
Coraz bardziej mię zaczynał zajmować.
Widząc moje zakłopotanie, uśmiechnął się nawet lekko, przyczem twarz jego przybrała wyraz dobrotliwej ironii.
— Dziwi cię, że stary taki ciekawy?... Wam młodym się zdaje, że życie jest wieczne i dlatego nie pytacie nigdy, kiedy się skończy, ale my starzy wiemy, że to podróż nie długa, i jak na kolei żelaznej, im bliżej kresu, tem częściej spoglądamy na zegarek i dopytujemy się konduktora, czy da-